sobota, 20 grudnia 2014

Chapter 10

NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!
***
Andy pożegnał się już z większością gości, którzy po dwóch godzinach świetnej zabawy musieli wracać do własnych domów. W salonie zostali tylko Niall z Emmą, Harry i Matt z Louis'em, by pomóc w sprzątaniu jedynemu Andy'emu. Emma ogarniała stół wraz z Matt'em, Niall lenił się na kanapie, a Harry przyglądał się małemu brunetowi, który rozmawiał z jubilatem.
- Gapisz się na niego jak sroka w gnat. - blondyn przerwał ciszę dzielącą dwóch przyjaciół. Chłopak tylko posłał mu zdawkowe spojrzenie i westchnął popijając resztkę złotego, już wygazowanego trunku. - I wiesz co Ci powiem? - nie odpuszczał przemowy, uniósł się do pozycji siedzącej i poprawił koszulę. - Jesteś głupi. Tak, jesteś. Kochasz go? To walcz, a zachowujesz się jak baba, myślisz, że SMS'y pomogą? Najwyżej zmieni numer. Jeśli z nim nie wyjaśnisz wszystkiego, ja to zrobię. - zgarbiona postać odwróciła się do niego ze zranionym wyrazem twarzy. Zaczerwienione oczy i nerwowe tiki dłonią mówiły, jak bardzo jest zdenerwowany. Zmarszczył  brwi.
- Myślisz, że to takie proste... - powoli usiadł bliżej przyjaciela. - Myślisz, że jest mu lepiej beze mnie? - szepnął kładąc głowę na jego ramieniu, ale tak delikatnie, by nikt nie pytał co może się dziać Harry'emu.
- Myślę... że nie. On próbuje zapomnieć. - szczerze odpowiedział. lecz wiedział, że to może zaboleć lokowatego. Kiedy zauważyli, że Emma się zbliża, szybko ogarnął cisnące się łzy w oczach i usiadł prosto lekko chrząkając.
- O czym tak plotkujecie? - na oparciu kanapy przysiadła zgrabnie dziewczyna, rozmiatając dłonią włosy niebieskookiego. Braterska para spojrzała na nią z lekkim uśmiechem, a blondyn przyciągnął ją za talie do swojego boku kiwając głową.
- O niczym. A wy już skończyliście? - podniósł brew rozglądając się za czwartym i piątym gościem tej imprezy.
- Mhmm, tak. - uśmiechnęła się, a trójka nieobecnych dotychczas osób przyszła do nich, nie zaprzestawając dość burzliwej dyskusji, na niewiadome tematy. Kiedy wszyscy już znajdowali się w jednym miejscu, powstała niezręczna cisza. Jako pierwsza wstała Emma, pociągając za sobą Niall'a z zielono-różowej kanapy, kompletnie nie pasującej do wystroju. Poprawiła rozpuszczone włosy i uśmiechnęła się leniwie do wszystkich towarzyszy. Pożegnali się i po chwili wyszli.
***
Ciche stukanie obcasów rozlegało się po klatce schodowej bloku, z którego wychodzili. Brunetka była lekko spięta, ciężko odetchnęła spoglądając na chłopaka. Odwzajemnił spojrzenie, a ona uśmiechnęła się dla niepoznaki. Przez chwilę szli w ciszy, aż trafili do wyjścia z zaniedbanego budynku śmierdzącego dymem papierosowym i szczochami. Tuż za drzwiami wyjściowymi znajdował się chodnik prowadzący w stronę parkingu, niedaleko parku. W połowie drogi, złapał ją za dłoń i prowadził w stronę przejścia przez drogę.
- Nie idziemy do samochodu? - zdziwiła się.
- Nie. - uśmiechnął się szeroko, znów ją onieśmielając. Jeszcze się nie przyzwyczaiła, do jego idealnych rysów, które tak ją pociągały. Przytaknęła znów zagłębiając się w myślach. Po niedługim czasie byli już w środku parku, siedząc na ławce. Dziewczyna ściągnęła szpilki i przytuliła się w bok obejmującego ją mężczyzny, kuląc nogi pod pośladki. Z niedaleko położonej restauracji leciała cicho piosenka Nat King Cole'a. Mimo tego, że była już połowa jesieni, było bardzo ciepło. Wokół rozciągały się lampki i co kilkanaście metrów duże lampy ogrodowe, nadające otoczeniu półmrok. Martwo patrzyła w punkt na deptaku przed nimi. Czuła się świetnie, wręcz niebywale, ale coś nie dawało jej spokoju.
- Niall? - zapytała cicho.
- Tak? - mruknął.
- Co jest między nami? - usiadła tak, by widzieć jego twarz. Poprawił się.
- To znaczy? - spojrzał uważnie w jej oczy. W sumie, nie chciał by kontynuowała. Nie chciał by cokolwiek mówili, chciał ją przytulać, całować i mieć blisko. Bez szufladkowania i rozumienia. Ona jakby zrozumiała, pokręciła głową przecząco i znów położyła się na jego klatce. 
- Już nic. - szepnęła. Uśmiechnął się pod nosem i pocałował ją w czubek głowy, lekko zaciągając się zapachem jej perfum. 
***
Matt i Andy grali w fifę na Xbox'ie, a Styles mył naczynia, cicho nucąc coś pod nosem. Zagłębiony w umyśle, szorował szczotką następny talerz. 
- Musisz tak na mnie patrzeć? - w pomieszczeniu rozległ się głos. Chłopak odwrócił głowę i ujrzał Louisa oglądającego nerwowo paznokcie przy stole. Jego nogi na barmańskim stołku nie dosięgały oparcia na stopy. a jeden z czarnych Vansów był rozwiązany. Mała znerwicowana postać nie miała odwagi by spojrzeć w stronę umięśnionego i wysokiego zielonookiego. Harold odstawił wszystko do zlewu i wycierając ręce oparł się plecami o blat.
- Tak, to znaczy jak? - mruknął.
- Dobrze wiesz. - powiedział i delikatnie podniósł oczy. Sylwetka chłopaka opartego o kuchenny mebel zaczęła przemieszczać się w jego stronę. Długowłosy opadł na stołek naprzeciwko niego.
- Lou, ja nie mogę tak żyć, ja, ja potrzebuję być z Tobą. Zrozum, ja żałuję, ja się zmie... - nie pozwolił mu dokończyć.
- Skończ. - zaszkliły mu się oczy. - Trzeba było pomyśleć, zanim... - nie zatrzymał łez. Mężczyzna podszedł do niego szybko, chcąc objąć towarzysza, ale ten go odepchnął. Spojrzał na niego smutno, ale poważnie.
- Powiedz, że mnie nie kochasz, a dam Ci spokój. - patrzył mu prosto w oczy, oczekując odpowiedzi, gdy do kuchni wszedł Matt.
- Loui, idziemy? - uśmiechnął się lekko.
- Tak, idę. - powiedział cicho i omijając rozmówcę, wyszedł z kuchni wraz z partnerem. Za drzwiami rozlegały się słowa pożegnania, wołano chłopaka, ale ten nie odpowiedział. Były towarzysz opadł na krzesło wykończony i schował głowę w dłoniach. "Ja pierdole" zdało się jeszcze słyszeć, z cichnącego jęku przegranej.
***
Witajcie. Przepraszam za tak długą nieobecność ale nie miałam kompletnie czasu ani siły, może wam się to wydawać samolubne ale naprawdę, nie miałam jak wziąć się za siebie, by dalej prowadzić tego bloga. Teraz, kiedy mam przerwę świąteczną i niedługo także ferie, postaram się jakoś to nadrobić. Bardzo przepraszam i mam nadzieję, że rozdział będzie w miarę dobry. xo

piątek, 19 września 2014

Chapter 9

Obudził go szum wody z łazienki i dźwięk sms'a. Otworzył powoli oczy i zrealizował, że jest w jej mieszkaniu. Usiadł i podrapał się po karku, po czym zauważył kanapki, które bez chwili zastanowienia zaczął jeść. Nie minęło nawet pięć minut, gdy talerz był pusty, tak samo jak szklanka. Odczuwał zmęczenie ale nie kaca, co go zadowoliło. Wolał jednak przeżyć dzień bez bólu głowy i rozdrażnienia organizmu. Wstał i złożył pościel w równy kwadrat, po chwili siadając na posprzątanym miejscu. Nie za bardzo wiedział co robić, przypomniało mu się, że dostał wiadomość. Otworzył ją i uśmiechnął się pod nosem.
"Hej, tu Li. Andy ma dziś uro, więc robimy domówkę niespodziankę. Zaprosiłem już Hazzę i resztę. 18 na jego ulicy. Zjaw sie z kimś, tylko nie z Mel, bo wiesz, że jej nienawidzi. x"
Nie musiał odpisywać. Przeczesał włosy i rzucił telefon na ławę w salonie, po czym oparł się o kanapę. Mieszkanie wydawało mu się bardzo przytulne, ale jednak wolał swoje. Właśnie, jego. Musi uzgodnić z Melissą, to, kto co bierze. Ale nie miał ochoty na razie tam wracać. Nie teraz, chciał spędzić miło dzień, najlepiej z kobietą, u której jest. Nadal czuł jej dotyk
 na policzku i ustach i żałował, że nie więcej. Po chwili z łazienki wyłoniła się znajoma postać, a on obdarzył ją uśmiechem.
- Hejka! - zawołał, a ona lekko zaczerwieniła się.
- Hej... - poprawiła ręcznik. - Już nie śpisz? - zaplotła ręce na piersi. Pokręcił głową i podrapał się po karku. Nie mógł zaprzeczyć, że chciałby zobaczyć ją bez tego nakrycia.
- Dzięki za kanapki. - powiedział szybko. Chciał przełamać niezręczność jego gapienia się, co wyraźnie zauważyła.
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się delikatnie i przeczesała włosy. - Zaraz przyjdę. - puściła mu oczko i poleciała do pokoju zmienić ubranie. Wróciła w sportowych spodenkach i przewiewnym sweterku, po czym rzuciła się na miejsce obok niego. Oblizała usta i pokazała rząd zębów na co odpowiedział tym samym. Trwała dziwna cisza, którą przerwała dziewczyna włączając stereo, z którego zaczęło lecieć radio BBC. Cover Rihanny odgrywany przez Miley Cyrus od razu pobudził obojga i zanim się obejrzeli, śpiewali razem z piosenką, lekko gibiąc się. Dziewczynie było na rękę być tak blisko chłopaka, który jej się podobał, wzajemnie. Nie minęła chwila, gdy między nimi zniknął dystans i obejmowali się drąc w niebogłosy słowami "Diamonds". Obrót spraw nastąpił zaraz po tym gdy dziewczyna niechcący straciła równowagę i spadła na kolana Niall'a. Popatrzył jej w oczy, ona jemu i dając spokój wszystkim hamulcom, przyciągnęła go do siebie za koszulkę i pocałowała czule. On oczywiście tylko pogłębił pocałunek, a ona objęła jego kark. To działo się dla niej za szybko. Poznała go kilka dni temu, a teraz obściskuje z nim na kanapie. Ale nie chciała przestać, samotność jej doskwierała zbyt długo by teraz bronić się przed uczuciem, nawet jeśli to było tylko pożądanie. Czy to moje marzenie? Przeszło jej przez myśl. Przecież właśnie w jej życiu pojawił się książę idealny na którego zawsze czekała, nie może tego zawalić. Ale bała się, że skrzywdzi ją tak samo jak inni. Może to była zła decyzja dać się poznawać bliżej? Okaże się. Może nawet niedługo.
***
Właśnie weszli z Matt'em do nie najpiękniejszego budynku, w którym odbywała się impreza. Louis trzymał ładnie opakowany prezent dla Andy'ego, a Matt ściskał go za drugą dłoń. Mniejszy uśmiechnął się pocieszająco.
- Nie martw się, na pewno Cię polubią. - pokiwał z przekonaniem głową. Towarzysz nie wierząc w te słowa odwzajemnił przyjemny gest. Kiedy stanęli przed drzwiami i rozległ się dzwonek, Liam otworzył. Widząc przyjaciela, początkowo zachowywał się normalnie, udawał na luzie, że wszystko w porządku,  ale w duszy wiedział, że to nie był dobry pomysł, żeby Louis był z kimś, gdy Styles jest w środku. Nadal wszyscy mieli nadzieję, że będą znów razem, oni konali bez siebie. I każdy to wiedział. Od kiedy znów zerwali, Gemma, czyli siostra Hazzy, pocieszała go ale nie zdawało się to na długo. Miała też swoje życie, chłopaka, przyjaciół. Niall miał własne, nie poukładane życie i niestety nie miał tyle czasu, ile by chciał dla przyjaciela. Zresztą, nigdy nie wiedział kiedy tamten jest pocieszony a kiedy nie. Był bardzo dobrym aktorem. Właściwie wszyscy, których znał Andy, znała też reszta ludzi przebywających w jego mieszkaniu. Wpuszczona do środka para, położyła prezent na stoliku i zaczęła witać się z innymi. Wszystko było okej, nawet Emma polubiła nowego partnera Matt'a, a kiedy ten powiedział jej, że jest piękna, uznała, że mogą być przyjaciółmi. Chłopak był naprawdę szczęśliwy widząc, że jej życie także może się ułożyć, jak jego z niskim brunetem. Niall sprawiał wrażenie lekko nieobecnego, a gdy miał się odezwać, do pokoju wpadł Harry z wiadomością.
- Andy idzie! - krzyknął, a gdy zobaczył zielonookiego zamarł, wszyscy się pochowali a on stojąc w miejscu, tak samo jak Tomlinson nie umiał wydusić słowa.
***
Hejka! Więc, ostatnio mam bardzo trudny okres, dużo nauki, często "padam na pysk" już o dwudziestej, więc nie mam za dużo czasu ani weny na rozdziały. Mam nadzieję, że ten nie zalicza się do najgorszych i czekam na komentarze. Ily. xx

sobota, 6 września 2014

Chapter 8

Było już po 22, gdy za oknem panowała jesienna noc. Gwieździste niebo i księżycowy rogal prześwitywał przez przezroczyste firanki w mieszkaniu Emmy. Na stoliku w salonie leżały kieliszki, dwie puste butelki wina i kilka nieistotnych rzeczy, które w przeciągu tych kilu godzin spędzonych w salonie zdążyły się zgromadzić. Siedzieli na kanapie śmiejąc się. Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem.
- Wiesz co mój Apollo? - zarechotała pijana wymachując wskazującym palcem mu przed oczami.
- Co? - zaśmiał się pijąc do końca wino z kieliszka, po czym niechlujnie odstawił je na stolik. - Apollo, A-pol-lo, bożek grecki. - powiedział cicho lustrując ją mętnym wzrokiem rozbawiony.
- Może jestem pijana, ale... - nachyliła się lekko. - Podobasz mi się, jesteś taki... - zaciągnęła się zapachem męskich perfum. Popatrzyła na niego czule centymetr od twarzy. - Seksowny i idealny i... - mruczała a ten chciał złączyć ich wargi, na co dziewczyna szybko zatkała jego usta palcem i pokręciła głową. Odsunęła się na oparcie. - I nie powinieneś marnować czasu na mnie. - szepnęła. Popatrzył na nią i westchnął. Mimo za dużej dawki sfermentowanych winogron, nie traciła zdrowego rozsądku. Chłopak nie był już aż tak rozważny by się hamować. Był wrażliwy na odruchy.
- Ja tez jestem pijany i może znam Cię krótko, ale pragnę także na trzeźwo. - wykonał szybki ruch znajdując się po chwili nad nią. - Jesteś taka wspaniała. - Pokiwała przecząco głową i odepchnęła go od siebie, po czym wyszła zostawiając samego w salonie. Po chwili nietrzeźwych myśli i wątpliwości blondyna, Emma wróciła z kocem i poduszką. Przeczesała włosy, a on spojrzał na nią uważnie.
- Prześpisz się tutaj. - chwiejnym krokiem podeszła i podała mu pościel, mówiąc cicho. Nie patrzyła mu w oczy, bojąc się co w nich zobaczy, przekręciła w drugą stronę wzdychając. Złapał ją za rękę i nie czekając na jej reakcję, przyciągnął do siebie. Brunetka sparaliżowana szybkim zajściem nic nie zrobiła, a on ujął jej szczękę w dłonie i bez skrupułów ucałował w usta. Delikatny, ale jakże ryzykowny i porywczy ruch. Dziewczyna nie miała sił ani chęci aby bronić się przed gestem przystojniaka. Objęła go za szyję, przekręcając się i siadając na jego kolanach okrakiem. Jej serce biło szybko, czując Niall'a tak blisko siebie. Wbrew rozsądkowi i sumieniu odwzajemniała namiętnie dotyk chłopaka, wplatając dłonie w jego blond włosy. Oderwała się od niego lekko i spojrzała w błękitne oczy z lekkim uśmiechem. Woah, czyli tak jest kiedy całuje cie ideał, pomyślała. Patrzył na nią wrażliwie, jakby bał się, że zaraz mu ucieknie i trwali przez krótki czas w przyjemnej ciszy analizując swoje twarze. Wtuliła się w niego mocno, jak dziecko, które dawno nie zaznało bliskości. Czuł jej delikatny oddech na szyi i głaskał po plecach, wiedząc jak to jest potrzebować kogoś, by był. Dwa zranione serca, pragnące się nawzajem ale jednak odseparowane od siebie dziwną granicą. Dobre i złe za razem. Czy to normalne? Czy robią dobrze? Oboje czuli jakby zjedli zakazany owoc. Pogłaskała jego kark dłonią lekko zmieszana i wstała.
- Dobranoc Niall... - bez słowa więcej poszła do sypialni. Chłopak zdziwiony z deczka, odprowadził ją wzrokiem, po czym zagłębił się w myślach. Emma położyła się w łóżku, nie przebierając w piżamę i otuliła kołdrą. - Dobranoc. - szepnęła do siebie i zamknęła oczy od razu zasypiając z pijanym umysłem.
***
Wszedł z torbami do małego domku na końcu Londynu witając się w przejściu z Louisem. Uśmiechnięty chłopak przywitał go, szczęśliwy, że może w końcu być ze swoją miłością. Zamknął drzwi za Mattem i objął go w pasie. Brunet był niższy od partnera więc sięgał mu do ramion, zamknął oczy. Zniecierpliwiony czekaniem, aż do niego przyjedzie, miał  ochotę nie wypuszczać go z objęcia.
- Cieszę się, że mam Cię wreszcie  dla siebie, nie dla niej. - westchnął. Posmutniały szatyn pogłaskał go w ciszy i odetchnął. Mimo wszystko dziewczyna była ważną częścią jego życia. Był z nią kilka lat i kochał ją, może nie w taki sposób, ale jednak. Poczucie winy jak na razie nie dawało mu spokoju. Postarał się teraz o tym nie myśleć i pocałował chłopaka we włosy.
- Zaniosę walizki do pokoju. - powiedział szeptem i odsunął się, po czym zrobił to o czym mówił. Zginął za framugą drzwi, niosąc bagaż w dłoniach.
- To ja zrobię herbatę. - zawołał i poszedł do kuchni, gdzie włączył czajnik. Siedząc na barowym stoliku, opierał się o blat, czekając na zagotowanie wody. Słodka istota Tomlinsona machała nogami podśpiewując coś pod nosem, a myślami zagłębił się gdzieś daleko, gdy wyrwał go z tego namysłu dźwięk sms. Otworzył wiadomość.
"Lou, proszę. Nie mogę bez Ciebie wytrzymać, wróć. Obiecuję, że to był ostatni raz. Wróć. - S"
Zmarszczył brwi i szybko odpisał, bojąc się, że w każdej chwili Matthew może wejść do kuchni i zajrzeć mu przez ramię.
"To już skończone. Chcę być w końcu szczęśliwy, nie pisz do mnie więcej. I przestań się podpisywać idioto, bo mam Cię, a właściwie miałem do teraz w kontaktach. Żegnaj."
Pokiwał głową i otarł oczy bolące od zatrzymywania łez. Tamten krzywdził go za wiele razy, by teraz poddać się ze związku, który może w końcu wyjść. Schował komórkę nie otwierając następnego dzwonka powiadomienia i poszedł zalać Earl Grey'a. 
***
 Wstała rano z lekkim bólem głowy. Zmarszczyła brwi, rozglądając się po pokoju oświetlonym przez światło słoneczne. Powoli się podniosła i łapiąc za skronie, wyszła do kuchni i prawie podskoczyła widząc postać w salonie. Zapomniała na śmierć, że tam, na kanapie leży pan perfekcyjny. O Boże, nawet śpiący i na kacu wygląda bosko. Zdejmując dłoń z ust, weszła do pomieszczenia i włączyła wodę na herbatę, wyłączając ją od razu, gdy zaczęła hałasować. Nie, chyba zrezygnuję, powiedziała w myślach kiwając głową. Ból głowy podrażniał hałas, więc wolała nie ryzykować. Wyjęła sok z lodówki i ser, masło oraz pomidora, by zrobić z nich kanapki. Po kilku minutach, stojącą na tacy szklankę soku i talerz kanapek, poszła do salonu. Chłopak jeszcze spał, więc postawiła mu wszystko na stoliku, po czym poszła wziąć prysznic zanim się obudzi. Weszła do kabiny i włączyła letnią wodę, która obmywała z niej wczorajszy dzień.
***
No to 8 rozdział gotowy. Piszcie co myślicie, bo tracę motywację. Dziękuję za ponad 700 wyświetleń i mam nadzieję, że niedługo dobijemy do tysiąca! Ily. x

niedziela, 31 sierpnia 2014

Chapter 7

Siedziała sztywno na kanapie próbując pozbierać myśli. To co właśnie usłyszała z jego ust było jak uderzenie młota prosto w jej ciało. Naprawdę, nie mogła ruszyć nawet dłońmi, które same z siebie drgały a z jej oczu samowolnie leciały łzy. Czyli przez cały związek ją oszukiwał? O Boże... to nieprawda... Matthew... jest gejem. Przełknęła ślinę. Wpatrywała się w martwy punkt gdy on po cichu pakował swoje rzeczy. Chłopak czuł winę, ale nie mógł jej już oszukiwać. Właśnie wyprowadzał się do swojego chłopaka, Louisa. Gdy w przedpokoju usłyszała szelest i stuki, wytarła twarz i pociągnęła nosem, po czym wstała.Oparła się o framugę nadal w rozsypce, patrzyła na niego smutno i tępo za razem. Widziała człowieka, którego kochała, a on wyprowadzał się z jej życia. Podeszła do niego i w ciszy szlochając nosem rzuciła mu się na szyję i wyszeptała w jego ciało.
- Będę tęsknić... - wiedziała, że to nic nie zmieni. Odwzajemnił uścisk i pogłaskał ją po plecach.
- Wytłumaczę Ci wszystko, ale nie dziś. - mruknął i pocałował w policzek, popatrzył w jej oczy winny. - Przepraszam. - spuścił głowę i wyszedł z walizkami z mieszkania. Kiedy drzwi się zatrzasnęły opadła na podłogę zsuwając się plecami po desce. Dała upust emocjom i po prostu płakała, jej oczy cały czas wylewały słone łzy. Nic nie widziała i ciężko oddychała, łkając głośno. Gdy oddech jej wrócił a ona zaczęła powoli myśleć trzeźwo, wstała ociężale przeczesując włosy. Siadła na łóżko ocierając twarz i nos chusteczką, na dźwięk powiadomienia w telefonie wygięła szyję niezadowolona. Wyjęła urządzenie z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz z sms'em. Nie, tylko nie Ty, nie teraz, jęknęła smutno. Nie chciała by ktokolwiek zobaczył ją w tym stanie. W wiadomości było napisane:
"Już za Tobą tęsknię, haha. Może masz ochotę na drinka? x"
Bardzo go lubiła, ale nie miała ochoty się z nikim spotykać. Nawet jeśli czuła się z nim magicznie, szybko odpisała cicho wzdychając.
"Przepraszam Niall, nie dziś. Nie jestem w nastoju na imprezę..."
Nie minęła nawet minuta gdy przyszła odpowiedź.
"Co się stało?"
Zadrgał jej podbródek i odrzuciła telefon kuląc się na łóżku. Nie miała już siły z nikim rozmawiać, schowała się pod kołdrą patrząc w okno. Musiała przeżyć to co jej powiedział Matt. To co zrobił. Jeszcze tego nie pojęła, ale kto by to przyswoił tak szybko? Nagle osoba, z którą jesteś tyle lat, mówi Ci, że nigdy Cię nie kochała i zostawia. Leżała tępo i w ciszy przez przynajmniej pół godziny, gdy jej komórka znów zadzwoniła. Szybko ją złapała i odebrała.
- Halo? - mruknęła smutna i zmęczona.
- Hej, stoję pod twoją klatką z lodami i filmem pod pachą a na dworze leje. Otwórz mi. - powiedział znajomy głos a ona marszcząc brwi poszła do domofonu, nie odkładając słuchawki od ucha.
- Co ty tu robisz Niall? - westchnęła otwierając główne wejście do kamienicy przyciskiem. Usłyszała chrzęst rozłączania i przez judasza w drzwiach zobaczyła chłopaka z dużym okrągłym pudłem lodów oreo i jakimiś płytami pod pachą. Mimo wszystko ucieszył ją ten widok, przekręciła zamek w drzwiach i otworzyła.
- Jestem tu, bo chcę Cię pocieszyć. - uśmiechnął się szczerze przechodząc przez framugę, po czym zdjął buty i spojrzał na nią. Widząc jej zaszklone oczy i lekko roztrzepane włosy odstawił rzeczy na bok i podszedł bliżej obejmując ją, nie broniła się przed tym. Potrzebowała kogoś, a On był. Wtuliła się w jego tors momentalnie rozklejając. Czemu jestem tak cholernie słaba, czemu nie umiem być silna? Pytała siebie gniotąc kawałek koszuli blondyna. Gładził ją czule po plecach szeptając pocieszające słówka.
- Przepraszam, pewnie dramatyzuję... - powiedziała cicho ze wstydem, czuła się, jakby histeryzowała. Popatrzył na nią i bez komentarza zabrał do salonu. Usiadł i pociągnął szybko na kolana patrząc na nią.
- Powiedz, co się stało. - wpatrywał się w nią oczekując odpowiedzi. Westchnęła ciężko.
- Um... więc... - patrzyła się na palce, którymi się bawiła. - mój chłopak, wiesz Matthew... - popatrzyła na niego, a on pokiwał głową. - Okazał się gejem i właśnie wyjechał do swojego chłopaka. - wzruszyła ramionami, kończąc jakby to była błahostka i uśmiechnęła się przez łzy. Niall na początku zaniemówił a potem westchnął cicho nie umiejąc znaleźć słów, objął ją mocno. 
- Wiesz... - powiedział cicho. - Czasem niektórzy ludzie zjawiają się tylko po to by nas skrzywdzić, ale to nie znaczy, że okazują się niepotrzebni. Po prostu  los nam ich zsyła, bo jest kompletnym chujem. A my musimy się nauczyć być silniejszymi. - bawił się jej włosami a ona otarła po raz kolejny wilgotną skórę.
- Teraz czuje się jak katastrofa. - zaśmiała się cicho pociągając nosem i wstała.- dziękuję, że przyszedłeś. Co oglądamy? - postanowiła rozładować atmosferę i poszła do szafki, na której stały rzeczy przyniesione przez niebieskookiego. Postawiła wszystko na stoliku przed kanapą, po czym przyniosła dwie łyżki z kuchni i przysiadła obok. Towarzysz wodził za nią wzrokiem.
- Hm.. - podniósł dwa opakowania z płytami. - Z tego co tu widzę, to jakieś romansidło "Now Is Good" i coś co nazywa się "RED" z Bruce'm Willis'em. - pokazał jej pudełka. Wskazała na czerwoną okładkę.
- Mam ochotę obejrzeć coś z zabijaniem. - zaśmiała się lekko otwierając słodką mrożonkę. Uśmiechnął się szeroko wkładając płytę do DVD.
- Rozumiem. - powiedział jeszcze rozbawiony i włączył po chwili film. Podała mu łyżkę i usiadła po turecku blisko niego. Spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, jego rysy, oczy... to wszystko było idealne. Kiedy poczuł wzrok na sobie odwrócił głowę. Kiwnął nią w zapytaniu o co chodzi ale ona tylko pokiwała, że nic i spuściła wzrok.
- Ymmm... właściwie chciałam Ci podziękować, że przyszedłeś. - powiedziała i wzięła pierwszą łyżkę już lekko rozpuszczonej masy o smaku czarno-białych ciasteczek. - Lody, film i przystojny mężczyzna u boku, to to, czego właśnie potrzebowałam. - zażartowała, ale jednak w tym było wiele prawdy. Zachichotał i objął ramieniem, po czym dał zimnego buziaka w policzek.
- Nie ma za co. - odpowiedział a ona zarumieniła się ścierając z policzka pozostałość mieszanki z jego ust. Będąc przy nim nawet zapomniała, z jakiego powodu tu przyszedł. Starając się skupić na video, pochłaniała zimną masę z niebieskiego pudełka.
***
- Ej, czy ty płaczesz? - zaśmiała się ze łzami w oczach patrząc na szlochającego blondyna. Potarł rękawem miejsce łez.
- Ja? Nie, mi tylko się oczy pocą... - zaśmiał się cicho patrząc na napisy, a potem na nią. Mruknęła ironicznie nie zdejmując wzroku z niego. Wywrócił oczami lekko rozbawiony. - No proszę Cię! Przecież ona umarła! - śmiał się tłumacząc. Awww, pomyślała ze słodką miną i potargała mu grzywkę.
- Beksaaaa. - powiedziała ocierając całą twarz rękawami.
- Pierwszy raz płakałem przy filmie z dziewczyną. - teatralnie odwrócił głowę wzdychając. Myślała przez chwilę.
- Więc jesteś moją beksą. - uśmiechnęła się szeroko z rumieńcami i wstała chcąc wynieść śmieci i naczynia do kuchni.
- No pewnie. - rozbawiony odpowiedział i podrapał się po karku odprowadzając ją wzrokiem. Kiedy zniknęła za ścianą, chłopak rozejrzał się po schludnym i przytulnym saloniku. Czuł się jak u siebie, może to dlatego, że z nią? Uśmiechnął się pod nosem, wspominając to co mówił wcześniej jego przyjaciel. Usiadł wygodniej na kanapie i usłyszał głos z drugiego pokoju.
- Napijesz się wina? - spytała dziewczyna otwierając już butelkę wytrawnego. Wyjęła dwa kieliszki i nalała czerwonej cieczy nie czekając na odpowiedź.
- Jak masz, to chętnie. - odpowiedział równo z tym, jak Emma weszła z dwoma pełnymi kieliszkami do pomieszczenia. Usiadła i podała mu naczynie, po czym odgarnęła włosy na bok i napiła się.
- Coś za coś, teraz ty mi opowiedz co się stało. - dystans między nimi się zbliżał z minuty na minutę. Chłopak ciężko nabrał powietrza siedząc w ciszy przez chwilę, której rozmówczyni nie przerywała. Harry jej już mówił, ale chciała to usłyszeć od niego. W końcu popatrzył jej w oczy.
- Zawiodła mnie za dużo razy. - oblizał usta. Dziewczyna zacisnęła usta i pogłaskała jego policzek pociesznie.
- Los nas wychujał. - zaśmiała się lekko bawiąc się kieliszkiem. - Ale co nas nie zabije to nas wzmocni? - podniosła szklankę z alkoholem, w ciszy przybił swoim o jej i upili łyka jednocześnie.
***
Podobało Wam się choć trochę? Mam nadzieję, że tak. Pisałam go na szybko i nie sprawdziłam, a chciałam dodać przed końcem wakacji. :c Nie spodziewaliście się co zaszło z Matthew?
Spodziewałam się, hahah. Proszę, komentujcie i piszcie, czy warto pisać to opowiadanie, bo coraz bardziej tracę wiarę w moje możliwości. Czekam, Ily.x
PS. Przez to, że zaczyna się rok szkolny, mogę mieć mniej czasu na opowiadania... A to link do mojego drugiego bloga, zupełnie innej opowieści: http://blindness-fanfiction.blogspot.com/

środa, 20 sierpnia 2014

Chapter 6

Dziewczyna kilka razy zlustrowała ekran telefonu. Nie wierzyła, to było takie pewne siebie, stanowcze, pociągające... a to był tylko sms. Przez chwilę zastanowiła się i ostatecznie odpisała.
"Gdzie?"
Na odpowiedź nie musiała czekać zbyt długo.
"W parku. Obok Rose Town Coffe."
Już nie musiała nic odpowiadać. Szybko wstała z łóżka i zaczęła latać po domu jak szalona. W pośpiechu prawie nie przewróciła się na podłogę. Lekko kulejąc i podskakując na lewej stopie poszła (już spokojniej) do łazienki i stanęła przed lustrem. Rozczesała włosy. Kok? Nie, za bardzo oficjalnie. Kitka? Nie, wyglądam jak debil. W końcu zostawiła luźno rozpuszczone, opadające na ramiona kłosy. Następnie przebrała wzrokiem od góry do dołu szafę, by zdecydować się ubrać ciemną bluzę z napisem "are you serious?" i zastępując dresy wcisnęła na siebie jeansowe rurki. W przelocie przez chwilę siłowała się z trampkami, podróbami conversów i bez słowa wyszła z domu. Szła błyskawicznym krokiem jakby ktoś ją pośpieszał. Po kilku minutach znalazła się już w centrum parku i próbując opanować ekscytację, zasiadła na jednej z drewnianych ławek pod wierzbą płaczącą. Bawiła się nerwowo palcami i co chwilę to zakładała włosy za ucho, to je wypuszczała. Westchnęła cicho garbiąc się, kiedy adrenalina schodziła z jej ciała. Rozejrzała się po bokach czując czyjś wzrok na niej. Uśmiechnięty blondyn ruszył w stronę ławki spod drzewa gdy ich wzrok się spotkał. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wstać? Podejść? Poczekać? Eh, i tak już za późno. Chłopak stał już pół metra od niej.
- Cześć Ems. - zawołał rozbawiony.
- Um, hej. Długo już tam stoisz? - zapytała się odsuwając by usiadł obok niej.
- Chwilę. - odparł z szerokim uśmiechem. Lubił na nią patrzeć, kiedy przebywał w jej towarzystwie, wszystko wydawało się łatwiejsze. Położył ramię na oparcie ławki i spojrzał na nią uważniej. - Co tam? - przygryzł kawałek wnętrza policzka. Dziewczyna nieśmiało obdarzyła go uśmiechem. 
- Wszystko dobrze, a u Ciebie? - cały czas o tobie myślę, cisnęło jej się na usta. Wpatrywała się w niego. Założyła nogę na nogę i przygryzła delikatnie dolną wargę. Dopiero teraz zauważyła, że nawet w zwykłym t-shirt'cie i jeansach wyglądał świetnie. Jego idealny uśmiech, głębokie spojrzenie, niesforne blond kłosy. Kurde, czy ja na pewno jestem w rzeczywistości czy spotkałam anioła w niebie? Oh, nie umiała odgonić swoich niegrzecznych myśli o facecie siedzącym naprzeciw niej. Jego seksownie obrysowane usta wymawiały powoli każde słowo, na których nie umiała skupić uwagi. Z zamyślenia wyrwało ją głośniejsze powtórzenie jej imienia przez chłopaka. Zamrugała kilka razy.
- Możesz powiedzieć jeszcze raz? - spytała speszona zakładając kłosy za ucho. Zachichotał.
- Powiedziałem, ze okey i że ślicznie wyglądasz. - zarumieniła się na ostatnią część zdania.
- Ty też wyglądasz wspaniale... - odpowiedziała mrukliwie na co Niall znów obdarzył ją olśniewającym widokiem jego białych perełek.
- Właśnie się wprowadziłem do hotelu i będę szukał mieszkania. - powiedział szybko, by podtrzymać rozmowę. - Znasz kogoś, kto by przypadkiem lokatora? - podniósł brew. 
Chętnie bym teraz wypierdoliła Matthew'a i zaprosiła Cię do siebie, powiedziała w myślach. Co się ze mną, kurwa, dzieje. Zaczęła się przyłapywać na ciągłym karceniu w myślach. 
- Ummm, niestety nie... chociaż.. - przypomniała sobie jak Bargi opowiadała jej o przeprowadzce, może jeszcze nie sprzedała tego mieszkania... - poczekaj chwilę. - powiedziała jakby zatrzymując wszystkie interakcje palcem i wyjęła swojego niezawodnego samsunga, po czym zadzwoniła do przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała.
- Halo? - niewyraźny głos dziewczyny zaskrzypiał przez słuchawkę telefonu.
- Halo, cześć, mam sprawę. - zerknęła na przyglądającego się jej towarzysza. 
- Noo? - powiedziała lekko zirytowana dziewczyna, chyba była zajęta, jęknęła cicho. Emma westchnęła.
- Bargi, mówiłam Ci, żebyś nie odbierała jak Will robi ci dobrze... - spanikowała kiedy to powiedziała. Kurwa, przecież Horan obok niej siedzi. Przełknęła głośno ślinę wyłączając się zanim dziewczyna coś jej odpowiedziała. Przetarła całą twarz dłonią czując niezręczną ciszę.
- Więc... - powiedziała cienkim głosem po czym cicho odchrząknęła. - o czym rozmawialiśmy? - niebieskooki miał ochotę parsknąć śmiechem. Z lekkim chichotem odpowiedział.
- O moim mieszkaniu. - przeczesał dłonią "grzywkę". - Ale nie ważne, masz ochotę na lody? - zaproponował bez ogródek.
- Wydaje mi się, że to nie grzech jeśli zjem jeszcze jeden deser. - zaśmiała się delikatnie. Wstali z ławki i poszli do budki z lodami niedaleko parku.
***
Z rożkami w rękach Emma i Niall przechadzali się po Londyńskim deptaku, mijając z innymi przechodniami. 
Rozmawiali o głupotach, typu jakie owoce można zmieszać, by zrobić świetny smak lodów. Oboje powstrzymywali się, by nie zrobić jednego kroku za dużo, nawet jeśli tego pragnęli. Gadali bez celu, tylko by spędzić swobodne chwile ze sobą. Dużo się śmiali, tak. Rozśmieszał ją i podziwiał piękny uśmiech. Ona patrzyła na niego jak w obrazek. Bez względu co powiedzą, wyglądali jak para. Po wyrzuceniu resztek po zjedzonych słodyczach poszli na spacer. Spokojnie chodzili przeglądając wystawy sklepów, słuchając przydrożnych muzyków, zataczając kółka w dzielnicach rozległego miasteczka. W swoim towarzystwie nawet nie zauważyli, że niebo się zachmurzyło, coraz częściej kropiło, co w końcu para naszych gołąbków zauważyła.
- Zaczyna padać. - dziewczyna zadarła głowę spoglądając na chmury. Chłopak zrobił to samo.
- Chyba trzeba wracać. - westchnął, a Em się z nim zgodziła. Zaczęli iść w stronę powrotną.
- Odprowadzisz mnie? - zdobyła się na śmiałość. Chciała zostać z nim dłużej, ale widocznie los zawsze był przeciwko niej. Z lekkim uradowaniem blondyn od razu się zgodził i poszli w kierunku kamienicy. Opady natężały bardziej. Kiedy byli pod kamienicą, ulewa zmoczyła ich do suchej nitki. Stanęli po daszkiem, przy drzwiach wejściowych.
- Więc... - kiwnęła się na palcach. - To tutaj. - uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił lekko uśmiech.
- Nie chcę wracać, Emmo. - powiedział nie hamując słow, już nie przejmując się tym co pomyśli. Powstrzymała szeroki uśmiech, ale nie mogła go zatrzymywać. W jej mieszkaniu czekał Matthew. Ja też, chciała odpowiedzieć.
- Przepraszam Niall. - westchnęła cichutko patrząc na wilgotne ciało mężczyzny. Jego mięśnie nieznacznie się odznaczały a krople na włosach przypominały rosę. Atmosfera między nimi stawała się intymniejsza i cholera, chcę ją pocałować, słowa przemawiały przez małe gesty blondi. Patrzyła mu w oczy a wokół nich słychać było tylko ciche oddechy, krople deszczu opadające na schody i przejeżdżające samochody. Spuścił głowę.
- Idę więc. - szepnął nadal patrząc na nią. Nieznacznie podeszła do niego i oparła dłonie o jego ramiona stając na palcach. Gdy znalazła się przy jego twarzy, musnęła jego policzek ciepłymi ustami.
- Żegnaj, Nialler. - powiedziała kojącym głosem.
***
Szedł boczną uliczka nie zważając na zimne krople spadające z nieba na jego ciało. Zmieszany kroczył wchodząc w kałuże i kopiąc puszki leżące przed nim. Na policzku nadal czuł dotyk jej ust a na ramionach jej ciepłych dłoni. Zastanawiał się, czy przypadkiem nie zaczyna zakochiwać się w brunetce z pięknym uśmiechem i głębokim spojrzeniem. Emma... W jego myślach brzmiało to tak pięknie. Nie, tak, nie, cały czas zaprzeczał własnej osobie, własnym przekonaniom. Mogę to nazwać miłością? Pytał. A czy możesz nazwać miłością to, jak myślisz o kimś pięknie, jak widzisz jej uśmiech i sam się uśmiechasz, jak patrzysz w jej oczy i się gubisz? Odpowiedź to tak, ale on o tym nie wiedział. Emma też nie. Zapomniała co to miłość już dawno temu. Dwa zagubione serca, nie szukają pożądania tylko aby ktoś sprawił, że poczują się bezpiecznie. I... chyba się odnalazły, ale jeszcze nie kompletnie. Mężczyzna pochłonięty w marzeniach prawie nie przegapił swego tymczasowego domu. Portier wpuścił blondyna do środka, który podążył do swojego mieszkania, odblokował drzwi kartą magnetyczną i rzucił się na łóżko.
***
Weszła leniwie po schodach i nie przyśpieszając weszła do mieszkania pod numerem 4. W ciemnym przedpokoju rozebrała trampki i weszła do salonu, gdzie siedział spięty Matt. Podeszła do niego i usiadła blisko niego, zauważyła, że coś się dzieje. Dotknęła jego ramienia, a ten delikatnie ocknął się z transu. Spojrzał na nią leniwie.
- Coś się dzieje Matty? - spytała zmartwiona czując niezręczność, bo przed chwilą skończyła, nazwijmy to po imieniu, randkę. Patrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Musimy porozmawiać. - odpowiedział sucho, lekko wyprany z uczuć ale pod tą maską chowało sie zdenerwowanie.
***
Hej ho misie! Jeju, tak bardzo wam dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i liczę na coraz więcej po tym i następnymi, haha!
Co do rozdziału, mam nadzieję, że nie jest za krótki . Staram się pisać długie, ale mam coraz mniej czasu ostatnio. (nie zabijać mnie za końcówkę plsss)
I tak, czekałam na ten pocałunek, co prawda w policzek ale i tak nsdjbfjds.
Konto Niall'a pojawiło się na tt, więc followujcie @niall_oual :) Emma też miała być, ale jej konto zostanie założone dopiero prawdopodobnie jutro.. Nie ważne, jeśli chcecie, zgłaszajcie się do role-player Harry'ego, Melissy i Matthew! c:
Jak myślicie, co to za sprawa, o której Matt musi pogadać z Emmą? 
Piszcie w komentarzach.
Ilysm, jeśli chcecie być informowani, piszcie do mnie na tt: @chanelxangel.
Buziaki od autorki, xo.

sobota, 16 sierpnia 2014

Chapter 5

Cały czas przypatrywała się obu mężczyznom, czy ten dzień może być lepszy? Powoli dotarli do kawiarni rozmawiając i śmiejąc się. Nie było ani trochę niezręcznie, co było dziwne, bo zawsze stresowała się przy poznawaniu nowych ludzi. Może to dlatego, że cały czas żartowali? W każdym razie była wspaniała atmosfera. Weszli przez szklane drzwi kawiarni i przywitał ich zapach kawy i słodkości zza lady. Zajęli wolny stolik przy ścianie, a Niall postanowił zamówić wszystkim po kawie. Emma zaczęła wyjmować pieniądze z kieszeni, ale chłopak ją wyśmiał.
- Harry dziś stawia. - zaśmiał się zabierając banknot od przyjaciela i odszedł po dowiedzeniu się co ma kupić. Lokowaty odprowadził blondyna wzrokiem i kiedy ten stanął w kolejce, zwrócił się do dziewczyny.
- Więc, skąd znasz tego dekla? - uśmiechnął się szeroko.
- Nie jest deklem. - zrobiła dziwną minę trącając go w ramię. Wow, ale ma mięśnie, przeszło jej przez myśl i ocknęła się zauważając jak maca wyszczerzonego bruneta. - Uh, przepraszam! - spuściła wzrok po czym go podniosła z powrotem. - Co do spotkania, to poznałam Niall'a dzięki książce. - uniosła lekko kąciki ust podpierając szczękę na pięści. Podniósł brew.
- Dzięki książce? - skinęła głową.
- Tak. Bo poszedł do księgarni, po książkę i... - Harold nie pozwolił jej dokończyć. 
- DO KSIĘGARNI? ON? - zaakcentował każde słowo rozszerzając powieki i z podziwem spojrzał na chłopaka. Dziewczyna zachichotała.
- Dla swojej dziewczyny. - stwierdziła a jej mina lekko zrzedła, pamiętała co chłopak jej opowiadał na ostatnim spotkaniu. Zwykle nie zrażała się do ludzi, tylko przez perspektywę jednej osoby, ale to był wyjątek. Na samą myśl, jak dziewczyna traktuje tak wspaniałego faceta, miała ochotę jej coś zrobić. Co ze mną nie tak? Zapytała samej siebie w myślach. Wydęła wargę w zamyśleniu, z którego wyrwał ją głos towarzysza.
- On nie ma dziewczyny. - powiedział spokojnie.
- Jak to? - zdziwiła się. Okłamał mnie? Pomyślała spoglądając na chłopaka, który właśnie rozmawiał z kasjerką.
- Wczoraj zerwali, ta suka zamówiła striptizera, ogarniasz? - powiedział nadal nie dowierzając swoim słowom, jak można było tak się zachować? Nikt tego nie rozumiał, oprócz Melissy. Emma zakryła usta zmieszana, po czym przybliżyła lekko głowę, jakby chciała jeszcze raz to usłyszeć.
- N-naprawdę? - mruknęła na co Loczek pokiwał głową. W tej chwili do stołu podszedł chłopak i dosiadł się od strony przyjaciela.
- O czym gadacie? - uśmiechnął się szeroko a brunetka na niego spojrzała, nie wiedząc czy powiedzieć prawdę, czy skłamać.
- O niczym. - odparł szybko zielonooki i niepewnie wrócili do poprzednich wygłupów i rozmów bez wyznaczonego celu, takich jakie Emma lubiła najbardziej. Nikt się nie stresował, nie odbywał poważnej rozmowy, ale i tak czuła, że może z nimi pogadać o wszystkim. To były te rozmowy o wszystkim i niczym, bez ukrytych znaczeń i niewypowiedzianych słów. Po wypiciu zimnej kawy z bitą śmietaną i zagryzieniu ciastkiem wstali od stolika. Emma spojrzała na blondyna, który miał pozostałość polewy czekoladowej przy wardze. Uśmiechnęła się. Odwzajemnił uśmiech, na co wyglądał jeszcze zabawniej. Zaśmiała się cicho.
- Masz brudną twarz Nialler. - postanowiła tak do niego mówić, lubiła nadawać ksywki ludziom. Chłopak przetarł nie tą stronę buzi, a dziewczyna podeszła i jednym ruchem zmazała czekoladę palcem. Kuźwa, nawet usta musi mieć idealne, zaklęła w myślach i odsunęła się pół kroku.
- Dzięki. - odpowiedział próbując złapać kontakt wzrokowy, ale Em była zbyt speszona by odpowiedzieć tym samym. Spuściła głowę i stanęła bliżej wysokiego bruneta, a ten trącił ją łokciem z uśmiechem. "Przestań!" szepnęła do niego z nieśmiałym uśmiechem i westchnęła. 
- Będę się zbierać. - powiedziała cicho, chociaż tak naprawdę nie musiała nigdzie wracać. Nie musiała się przekonywać, by wiedzieć, że Matt nawet nie zauważył, że je nie ma. - Miło było cię poznać Harry, pa Nialler. - uśmiechnęła się lekko i chciała odejść, ale zanim to zrobiła Harry delikatnie ją przytulił, na co strzeliła buraka. - Cześć. - burknęła ostatni raz i wypadła onieśmielona z coffeshop'u. Co. To. Było. O kurwa. Powiedziała do siebie cicho idąc po chodnikiem w stronę powrotną.
***
Pokręcił głową rozbawiony patrząc na chłopaka. Harry wzruszył ramionami i się uśmiechnął. 
- Jak do niej nie zarwiesz, to cię zabiję. - powiedział ukazując dołeczki. 
- Co? - pokręcił głową. - Ona i tak ma już chłopaka. - mruknął.
- Trudno. - odpowiedział jego przyjaciel i zaczął wychodzić. - Widać, że nie jest szczęśliwa. 
Blondyn uniósł brwi idąc za przyjacielem.
- Skąd możesz to wiedzieć mądralo? - spytał się nieco kpiąco, ale był ciekawy. Wiedział co mu opowiadała i zdawał sobie sprawę, że wcale nie układa jej się z partnerem. To dziwne, że przejmował się dziewczyną, którą zna od kilku dni. Może to przeznaczenie? Nie, on nie wierzy w takie rzeczy. Schował ręce do kieszeni idąc obok Lokowatego.
- Bo wiem. - stwierdził brunet, kierując się w stronę hotelu.
- Gdzie ty idziesz deklu? - zapytał się mrukliwie rozglądając po okolicy.
- Musisz się zameldować, nie będziesz u mnie dzisiaj nocował, bo przychodzi Amanda. - odpowiedział wchodząc przez obrotowe drzwi. Westchnął i podeszli do recepcji gdzie stała młoda kobieta w mocno ściśniętym koku i hotelowym uniformie. Po kilku minutach Niall trzymał w ręku kluczyk od apartamentu. Opuścili budynek. Zaraz byli już w mieszkaniu Harry'ego i chłopak od razu złapał za bagaż. Pożegnał się z przyjacielem i poszedł do samochodu.
*
Rzucił torby na podłogę obok łóżka i położył się na wielkim dwuosobowym łóżku. Przechylił głowę i patrzył przez okno, które ukazywało widok z 7 piętra na miasto. Przymknął oczy i zaczął rozmyślać, nad tym, co zrobić ze swoimi rzeczami i mieszkaniem, które zostało wraz z Melissą. Wspomnienie o tym co się stało, zaczynało go przytłaczać. Przyszły standardowe pytania: Nie wystarczałem jej? Miała kogoś na boku? Co ze mną jest źle? Podszedł do lustra i przejrzał się po czym wybuchł śmiechem. Boże, zachowuję się jak baba, powiedział do siebie i przeczesał włosy. Odwrócił się gdy usłyszał dzwonek sms'a i poszedł do łoża, na którym leżał telefon następnie go podnosząc. Na ekranie widniała ikonka koperty,którą odblokował by zobaczyć wiadomość. Zgadnijcie od kogo? Tak, nie mylicie się.
"Cześć Niall, dziękuję za kawę i miły poranek. x - Emma"
Uśmiechnął się i zapisał jej numer do kontaktów po czym odpisał.
" Hej Ems, nie ma za co. Spędzanie z Tobą czasu to sama przyjemność."
Dziewczyna wyszczerzyła się do telefonu. Zwykły sms, ale sprawił, że sie zarumieniła. Jesteś dorosła, przestań się zachowywać jak dziecko! Nakrzyczała na siebie w myślach dotykając rozgrzanych policzków. Co ja mam mu odpisać, o Boże, przestań się szczerzyć do ekranu idiotko! Karciła się, ale prawdą było, że przy Niall'u zachowywała się jak nastolatka.
"Z Tobą też blondasku. Z Harry'm jesteście niemożliwi, haha. x"
To było takie żałosne Emma, skwasiła minę patrząc na treść wysłanego sms, kompletnie nie umiesz flirtować. Chłopak cicho się zaśmiał i przez chwilę myślał, po czym szybko wystukał jedno zdanie.
"Spotkajmy się, teraz."
***
Hej kochani! No więc, wiem, że ten rozdział może nie jest najfastyczniejszy, ale zawsze musi być ten gorszy, by zaskoczyć lepszym następnym! :) Ale nie jest tak źle, tak myślę. Mam nadzieję, że wam się spodoba i pamiętajcie o komentarzach, bo to cholerna motywacja! :)) 
Druga sprawa to, to, że będą konta role-player na tt! Będzie Niall i Emma i czekam jeszcze, aż ktoś się zgłosi do roli Harry'ego i Melissy. Czekam na was! xx
Buziaki od autorki, xo.
PS. Pamiętajcie, że jeśli wspomnacie o moim ff w tweetach, to dopisujcie #OUAL_ff albo #OUAL

wtorek, 12 sierpnia 2014

Chapter 4

Z torbami pod pachami wypadł z ceglanego budynku. Wszelkie przekleństwa przebiegały mu przez myśli. Rozejrzał się po ulicy i poszedł do podziemnego garażu gdzie stało jego nowe białe audi r8, które prawie kochał jak własną matkę. Zwinnie wyjął kluczyk z kieszeni spodni, które zdążył w przelocie założyć na korytarzu przed mieszkaniem. Wrzucił walizkę na tylne siedzenia i wsiadł z przodu, na miejscu kierowcy. Dopiero wtedy dał upust swoim emocjom.
- Kurwa! - krzyknął wyżywając się na kierownicy. Opadł na nią czołem i głęboko westchnął. - Czemu to zawsze mi się to przytrafia? - wymruczał i przetarł twarz dłońmi Zatrzymał je, trzymając rozwarte palce między oczami. Ale co teraz? Gdzie ma się podziać? Wyjął telefon i wstukał numer. Po kilku sygnałach usłyszał chrzęst odbierania.
- Halo? - zachrypiał dobrze znany mu głos.
- Halo? Harry? - prawie desperacko zawołał blondyn.
- Nie, kurwa, dodzwoniłeś się na sex-telefon. Co jest? - wymruczał lokowaty do słuchawki.
- Um, zerwałem z Melissą, no i wiesz... - nie zdążył dokończyć gdy głos z drugiej strony mu przerwał.
- Wreszcie, człowieku. Mówiłem ci, że do tego dojdzie. Powinieneś to zrobić wcześniej, ale nie, przecież "ja ją kocham". - rozmówca wywrócił oczami. - T a k a kurde miłość. - zakpił.
- Stary, nie pocieszasz. - westchnął. - Przenocujesz mnie, na dziś? - spytał z nadzieją w głosie.
- Kuuuurde, dzisiaj? - spojrzał na kobietę, która siedziała obok niego. Westchnął ciężko. - Okej. Ale następnym razem jak nie zadzwonisz wcześniej to ci skopię dupę. - mruknął.
- Dzięki, bro. - uśmiechnął się do telefonu i rozłączył. Odpalił samochód i wyjechał z garażu kierując się w stronę mieszkania Harry'ego.
***
Siedziała na końcu łóżka bawiąc się wizytówką, kiedy do mieszkania wszedł Matthew. Szybko schowała karteczkę do szuflady i poszła do przedpokoju.
- Gdzie byłeś? - oparła się o framugę. Spojrzał na nią kątem oka. 
- Nigdzie. - burknął. Odwróciła głowę w bok, po czym znów popatrzyła na niego.
- Nie powiesz mi? - zapytała przeczesując wilgotne włosy, które opadały na jej seksowną piżamę. Zdjął buty i włożył je do szafki.
- Nie ważne, Em. - spojrzał na nią i podszedł.
- Kocham cię Matt. - powiedziała patrząc mu w oczy.
- Ja ciebie też. - odparł sztucznie, ale Emma mu uwierzyła. Chciała uwierzyć. Podniosła się na palcach by dotknąć jego ust, ale on uniknął tego i musnął ją w policzek, po czym odszedł do salonu. Emma stanęła jak wryta, do jej oczu napłynęły łzy. Szybko je otarła i wróciła do sypialni. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie wiedziała co. Podejrzewała wiele rzeczy. Patrzyła ze skrzyżowanymi rękami na piersi przez okno. No tak, deszcz. Normalnie jak w jakiejś telenoweli, pomyślała z lekkim uśmieszkiem. Odgarnęła włosy ledwo powstrzymując łzy, ale to nie był smutek, nie. To była samotność. Słyszała jak Matthew włącza telewizor i siada na ofoliowanej kanapie. Nie chciała tam iść, położyła się po swojej stronie w łóżku i zamknęła oczy przykrywając puszystą kołdrą. Wtulając się w poduszkę zasnęła. A w jej snach pojawił się nie kto inny jak niebieskooki książe z bajki.
***
Obudził się z mocnym bólem głowy i mdłościami. Usiadł. Przetarł twarz i włosy dłońmi, po czym złapał się za głowę. Obdarzył całe pomieszczenie spojrzeniem, by zrealizować, że jest w zielonkawym, udekorowanym pokoju gościnnym przyjaciela. Powstrzymując się od zamaszystych ruchów wstał z łóżka i wyszedł stamtąd. Mijając krótki korytarz z rozwieszonymi po bokach krajobrazami, wszedł do przestrzennej kuchni połączonej z salonem. Złapał za drzwiczki od zamrażarki i wyjął mrożony groszek, który natychmiast przyłożył do głowy. Złapał za dzbanek kawy i przytrzymał nad sobą , gdy temu obluzowana rączka odchyliła się i oblała jego całą bluzkę letnią cieczą z fusami. Zasyczał odkładając naczynie na blat, próbując w tym czasie jednocześnie strzepać plamę i przytrzymać mrożonkę przy skroni.
- Uważaj, dzbanek od kawy jest wadliwy. - powiedział głośno brunet wychodząc ze swojego pokoju.
- No co ty kurwa nie powiesz?! - zdenerwowany blondyn spojrzał na niego. Zielonooki skrzywił się śmiesznie, podchodząc. 
- Ups. - zaśmiał się cicho wzruszając ramionami. Zirytowany chłopak ściągnął t-shirt.
- Ty... - wskazał na niego mrużąc oczy. - upiłeś mnie, gnido jedna. - pokiwał głową. Towarzysz szeroko uśmiechnął się i przeczesał opadające loki. 
- Nie przesadzaj, jest sobota, a ty wczoraj zerwałeś z dziewczyną. - Niall ciężko westchnął odkładając rozpuszczony już groszek po czym powąchał się. 
- Wale zimną kawą i wczorajszym alkoholem pomieszanym z pościelą i nadwrężoną dumą. - skrzywił się. - Idę wziąć lodowaty prysznic i idziemy na kawę do coffeshop'u. - zaczął iść w stronę łazienki, ale zatrzymał się i odwrócił. - Ale ty stawiasz Harry. - mruknął i schował się za drzwiami z małymi wywietrznikami na dole. Po kilku minutach chłodnej kąpieli i porannej toalety, niebieskooki poszedł do pokoju. Ze swojej torby podróżnej wyjął ubrania które później nałożył na siebie. Obcisłe bokserki nieznacznie wystawały nad dopasowanymi jeansami. Narzucił na siebie lekko pomięty, przez wcześniejsze kilkugodzinne leżenie w walizce, świeży t-shirt i koszulę w kratkę. Tak przygotowany poczekał na przyjaciela. Harry wyszedł zaraz w obcisłych rurkach, bluzie i koczku. Kiedy chłopak go ujrzał wybuchł śmiechem, a mężczyzna spojrzał na niego pytająco.
- Stary, - nie mógł pohamować rechotu. - wyglądasz jak debil w tej fryzurze. - ledwo co wydukał.
- Nie rozumiem co w nim złego. - burknął zdejmując z włosów gumkę.
- Dobra, chodź. - machnął ręką z szerokim uśmiechem i wyszli.
***
Dziewczyna obudziła z uśmiechem ną twarzy, co zdarzało się bardzo rzadko. Przeciągnęła się szybko i prawie wyskoczyła spod kołdry. Popatrzyła na Matthew i westchnęła cichutko, wstając z łóżka i nie budząc go. Zrobiła poranną toaletę, posmarowała się kremem do twarzy i uczesała włosy. Nałożyła delikatny makijaż składający się z matującego pudru i maskary do rzęs. Zrobiła sobie ścisłego kucyka podpinając niesforne kłosy wsuwkami. Wyjęła z szafy jegginsy i długi sweter, który narzuciła na bawełnianą podkoszulkę. Dopasowała do tego kremowe adidasy i po cichu wyszła z mieszkania na spacer po rannym Londynie. Powoli przechadzając się chodnikiem przeglądała witryny otwartych sklepów. Do jej nozdrzy dostał się zapach świeżej dostawy bułeczek do piekarni i zaszła tam. Chwilę rozkoszowała się aromatem pieczywa, po czym wzięła drożdżówkę z budyniem i kupiła ją wcześniej już gryząc kawałek. Opuściła sklep i dalej spacerowała pochłaniając smakowitą bułkę. Chyba nic nie mogło popsuć jej humoru. Szła tak z bananem na twarzy mijając się z przechodniami. W pewnym momencie wpadła na jakiegoś mężczyznę i podskoczyła.
- O Boże, przepraszam, nie chciałam. - zaczęła paplać poprawiając umięśnione ramię chłopaka. Podniosła wzrok i rozszerzyła powieki widząc uśmiechniętego przystojniaka. 
- Cześć. - wymówiły pełne usta blondyna. Wpatrzona w niego nie umiała wydusić słowa, tak seksownie wyglądał z rana. Zmarszczyła brwi i szybko pokręciła głową by się ogarnąć.
- Um, cześć, Niall. - uśmiechnęła się szeroko i zerknęła na wysokiego bruneta. O mój Boże, jest ich więcej, pomyślała. Zielonooki podszedł bliżej i podał jej dłoń.
- Harry. - zachrypnięty głos mężczyzny powalał, wygląd też. Zresztą tak samo jak niebieskookiego. Nabrała głęboko powietrza.
- Emma. - uścisnęła jego dłoń. Odruchowo poprawiła wszystko co mogła, by wyglądać lepiej. Lokowaty uśmiechnął się szeroko do Niall'a a ten zmrużył do niego oczy po czym spojrzał na dziewczynę.
- Co tam? - zapytał w końcu odpychając wyższego od siebie.
- Nie mogę narzekać. - uśmiechnęła się. Przecież nie powie mu, że myśli o nim od wczoraj i był głównym obiektem jej snu. - A u ciebie, przystojniaku? - Matko, nie, nie powiedziałam tego. Zacisnęła oczy, a chłopak się zaśmiał. 
- Dobrze, właśnie idziemy po kawę z Hazzą, skusisz się chociaż na szejka? - spytał wskazując skinięciem głowy w stronę coffeshop'u. Zamruczała chwilę rozważając propozycję.
- A co mi szkodzi, jasne. - zgodziła się.
***
No i rozdział długi. Gra gitara? Pewnie, że gra. :) Nadal czekam na zgłoszenia do roleplayer'ów. Mam nadzieję że rozdział się podoba. Piszcie w komentarzach co myślicie misiaki jak możecie to rozpowszechniajcie link, bo bardzo mi zależy, żeby więcej osób to czytało. Postaram się dodać jeszcze ze 2 rozdziały do końca wakacji.
Buziaki od autorki, xo.